Ostatnie warsztaty w lutym odbyły się z pewnego rodzaju nieprzewidzianymi wypadkami. Cóż, ale takie też czasem trzeba przeżyć, choćby dla urozmaicenia monotonii i prozy życia!
Zaczęło się od tego, że na dzień przed warsztatami z powodu chorób (swoich lub członków rodziny) połowa uczestników odwołała swoją obecność. Ale to mnie nie zraziło! Przyjechała z okolic Olsztyna specjalnie na warsztaty Justyna (warto wspomnieć, że już drugi raz brała udział w warsztatach u nas) oraz była także Pani Dorota. Wszystko było świetnie, do momentu, aż Justyna z powodu kolejnych nieprzewidzianych problemów rodzinnych musiała wyjść. I tak z tego wszystkiego zapomniałam robić zdjęcia. Mam nadzieję, że te kilka pokażą to, co udało się dokonać Pani Dorocie.
Na domiar złego, nawet stołeczek ewidentnie z nami nie współpracował…
… bo po kilku minutach od pomalowania zaczęła przesiąkać przez farbę bejca…
…nawet politura nie pomagała. Skończyło się na tym, że Pani Dorota wróciła do domu bez pomalowanego stołeczka, ale za to z głową pełną pomysłów i inspiracji.
Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej na temat zbliżających się warsztatów, kliknij tutaj.
Zapisać się możesz wysyłając wiadomość, kliknij tutaj.